Podziękowanie

Jezu udręczony ludzkimi grzechami, w tym także moimi. Tak trudno wyrwać się z niewoli zła, a tak łatwo wątpić i nie dowierzać w Twoją miłosierną miłość i w to, że zawsze byłeś i jesteś gotowy podać swoją dłoń.

Nie byłam i nie jestem wyjątkiem, w miarę jak przybywało mi lat zwiększały się moje zwątpienia, obawy, niewiara w to, że Twoja wyciągnięta ręka jest również skierowana do mnie.

Prosiłam Cię o pomoc. Pewnej niedzieli przyszłam na mszę świętą właśnie do tego maleńkiego kościółka, który od lat mnie zachwycał. Odprawiana celebra przez nowego opiekuna sanktuarium ks. Leszka bardzo mną wstrząsnęła. Tak głęboko wierzącego księdza i tak otwartego na drugiego człowieka dawno nie spotkałam. Wyszłam z kościoła wyciszona i radosna.

Odczytałam Jezu, że ten ksiądz jest Twoim sługą, którego właśnie postawiłeś na mojej drodze, aby mi pomóc, bo Ty zawsze działasz przez drugiego człowieka…

Zaczęłam spotykać się z Tobą Jezu właśnie w tym kościółku i w miarę upływu czasu wspólna modlitwa z udziałem Twego sługi przy wpatrywaniu się w Twoją cudowną twarz ale jakże umęczoną i zbroczoną krwią, wywoływała u mnie przemianę. Powoli wracała do mnie wiara, nadzieja i ufność w Twoje miłosierdzie i to, że czuwasz nade mną Jezu! Poczułam się na nowo Twoim dzieckiem, dziękuję Ci za to!

Gertruda Galwas